genialny film pokazujący prawdziwą miłość, ludzkie uczucia i ułudę "życia"
jakie rzekomo prowadzimy w naszej rzeczywistości chorego społeczeństwa,w
którym tak naprawde nie jestesmy szczesliwi...
Gorąco polecam..
zdumiony jestem grą madonny, bardzo dobrą zresztą..
Nie lubię Madonny nie tylko za jej wygląd, ostatnio żylaste, męskie ręce, ale też za prowokacyjny styl. Jeszcze gdy była dwudziestokilkuletnią dziewczyną w latach 80 to pal licho, natomiast obecnie zbliża się do sześćdziesiątki i na koncertach a to przywiązuje się do krzyża, a to przed kamerami dziennikarzy całuje w usta z Britney Spears. Sytuacja się jakby odwróciła, bo w owych latach 80 miała parę niezłych piosenek, np. "Crazy for you", ale w swoich filmikach grała po prostu siebie: taką przygłupią blondynkę, zaś w tym filmie widać, jakby dojrzała, przynajmniej do aktorstwa, za to obecnie wypuszcza takie płyty, że to żenada. Może teraz niech się weźmie za aktorstwo, bo film był wciągający. Początkowo klasyka: bogate towarzystwo wybiera się turystycznym statkiem na rejs, nie zapowiadało tego co nastąpi w drugiej części filmu. Trochę dziwnie wyglądało, gdy główna bohaterka poniżona, traktowana niczym ścierka do podłogi niemal z dnia na dzień nieoczekiwanie wyznała swojemu ciemiężycielowi miłość, ale ta drobna uwaga nie zmienia mojego doń stosunku jako wartego obejrzenia.
I jeszcze jedno. Nie pojmuję, dlaczego film jest tutaj klasyfikowany jako komedia romantyczna, skoro to był ewidentnie melodramat, o czym można się przekonać nie tylko bo trudnej miłość obojga bohaterów, ale zwłaszcza po końcówce. Bo ileż tam było elementów komediowych? Tylko wtedy gdy musiał rozkapryszonej damulce na statku usługiwać i gdy przychodził raz za razem do kuchni, kucharze się z niego nabijali.