Tak jak kolaże Valerie ten film sprawi przyjemność tylko tym, którzy chcą się w niego zaangażować. Pomijając formę Russella, który stworzył film klimatyczny i pełny ciekawości to ważny jest samo uczucie. Uczucie, które było znakiem starych filmów. Może i jest to egzaltowane i często nielogiczne ale nie o to chodzi w tworzeniu. A ten film właśnie taki jest, czuły i twórczy. Ewidentnie połowa filmu wylądowała na "podłodze" w edycji ale i tak jest to coś innego od zwykłej kinematografii ostatnich lat, biorąc pod uwagę obsadę i rozmach.
Miałem zakładać nowy temat, ale w zasadzie wyczerałeś/aś temat. Słowo "twórczy" jest kluczowe. Całość wizualnie plastyczna, muzyka nienachalna. Fabuła grzęźnie mniej więcej w ostatnich 40 minutach i pewnie to waży w obrazie całości. Oglądałem o wiele gorsze rzeczy i zawsze trzeba patrzeć na wszystko wystawiając ocenę. A dać 1, jak wielu tu na forum, to przesada moim zdaniem