...na tym filmie.
Słusznie zapomniane dzieło barona horroru, w którym praktycznie nic się nie dzieje, a gdy już zaczyna się dziać, naszym oczom ukazują się napisy końcowe. Historyjka o młodej wdowie, do której w odwiedziny przyjechały koleżanki. Jedna zabujała się w przystojnym członku sekty, druga boi się pająków i miewa niepokojące sny. W międzyczasie dochodzi do morderstwa.
Wes Craven chyba miał ogromną chęć nakręcić jakiś film, i nie brał pod uwagę faktu, że nie ma do niego scenariusza. Efektem jest jakby film giallo w amerykańskim stylu, z domieszką horroru satanistycznego (muzyka jest śmiechu wartą podróbką Goldsmith'a)
Ogląda się tą ramotę bezboleśnie, tylko ze względu na w miarę wiarygodne aktorki.