Był to jeden z gorszych filmów, jaki widziałem (a widziałem już sporo), i najgorszy z Madonną (a widziałem już 6, ale bez "Rejsu w nieznane", który też ponoć jest mierny). Nie będę się skupiać na grze aktorskiej, bo wiadomo, że Madonna Jane Fondą nie jest, a i produkcje w jakich występuje tego od niej nigdy nie wymagały (poza "Evitą"). Chodzi o to, że historia w filmie jest po prostu denna, niby nieźle się zapowiada, ale nie wiem co się później dzieje z bohaterami, którzy zdążyli już nawet wzbudzić sympatie. Wszystko staje się ciężkie, wredne i problemowe. Niby to ma być komedia romantyczna, jednak ja załapałem strasznego doła po tym filmie. W ogóle mnie nie zrelaksował, ani nie rozbawił.
Może miał zastanowić.Okazuje się, że jakieś uczucia jednak wywołuje.Nawet całkiem sporo, sądząc po wielu negatywnych opiniach.
Ja lubię soundtrack z tego filmu - reszta bez komentarza. :)
Mimo, że jestem fanem Madonny, to film miernota, klasy B... kiepska fabuła gra Madonny i nuda nuda i nida