Film grzeczny i poprawny. Zupełnie nie jak Amy… Jednak choć nawet przez chwilę nie wierzyłem w to, że obserwuje życie Amy to cieszyłem się, że widzę jej historię na dużym ekranie. Jej postać zostanie przybliżona kolejnym generacjom bez wyciągania brudów. Liczę jednak, że odważniej nakręcony obraz czeka nas w przyszłości. Amy była wielka bez względu na to jak potrafiła być destrukcyjna.
Myślę, że ten film na pewno nie jest porażką. Jest to statua Amy w postaci filmu, dokumentująca jej drogę do wielkiego sukcesu który niewątpliwie odniosła i cementujący ikonę którą się stała. Amy niepokalana, Amy dobroduszna, święta Amy. Może rzeczywiście najpierw trzeba ją wynieść na niebiosa i uhonorować a dopiero później pozwolić sobie porównywać ją do nas samych.
Amy miała potężny głos ale czy była wielka? Śmiem wątpić. Była kruchym, mało rozgarniętym człowiekiem z tendencją do uzależnień którą bardzo ciągnęło do patologii. Dla mnie to nie jest osoba która zasługuje na miano kogos „wielkiego” a jej historia powinna służyć ku przestrodze. Uwielbiam Jej piosenki, podobał mi się Jej styl ale obiektywnie stwierdzam że była po prostu głupia.
Wiesz, prawdopodobnie Marilyn Monroe też była głupia. A jednak w jakiś sposób stała się wielka, ikoniczna. Lubię porównywać Amy do Marilyn, obie są postaciami wybitnymi choć były kruche. Hipnotyzujące, to chyba też dobre słowo które je opisuje. Charyzmatyczne tak bardzo, że bez obciachu można sobie strzelić tatuaż z podobizną jednej czy drugiej. Dlatego będę się upierać, że Amy była wielka ponieważ ona zostanie zapamiętana bardzo bardzo bardzo długo.
Marilyn nie była głupia - to Hollywood pasowało zrobienie z niej słodkiej idiotki. Chciała grać inne, poważniejsze role, ale sprawdzała się w rozrywkowych, więc tak już zostało. Na pewno miała wiele problemów, to łączy je obie. Brakowało mi w filmie bardziej psychologicznego spojrzenia na Amy. Na pewno była zjawiskiem, jej piosenki wciąż są popularne, jej styl też